Obudziło mnie tępe pulsowanie w z tyłu głowy. Przez chwilę leżałam bezruchu zastanawiając się, co się stało. Usiadłam oszołomiona, przypominając sobie ostatni wieczór.
Otaksowałam wzrokiem moje więzienie. Siedziałam na pojedynczym łóżku, z świeżo wypraną pościelą. Obok stał stolik nocny, trochę dalej szafa. Przy łóżku stał mój plecaczek. Zajrzałam do niego, lecz oprócz zdjęcia i ubrań nie było w nim nic więcej.
Westchnęłam. Oczywiście, że mnie rozbroili, po tym, co zrobiłam na moście.
Reszta pomieszczenia była wolna, nie licząc biurka, przy którym stało krzesło i dwóch par drzwi, które postanowiłam zbadać.
Wstałam lekko chwiejnym krokiem, przeklinając się w duchu za moją nie ostrożność na moście.
Głupia – rzekłam do siebie, zbliżając się do drzwi wykonanych z litego żelaza – jak mogłam zapomnieć, że jest ich dwóch i tak beznadziejnie dać się podejść – strofowałam się pod nosem. Podeszłam do wyjścia i szarpnęłam za klamkę, ale drzwi ani drgnęły.
Sapnęłam zrezygnowana i skierowałam się w stronę drugich drzwi. Okazało się, że prowadzą do małej schludnej łazieneczki utrzymanej w czerni i bieli.
Skrzywiłam się z namysłem, – o co tu chodzi? Przecież zostałam porwana – pomyślałam zirytowana – to, czemu, do cholery czuję się jak bym była w hotelu?!
Zaczęłam się zastanawiać nad moim położeniem, gdy mój wzrok padł na małe zakratowane okienko, w rogu pokoju tuż przy suficie.
Uśmiechnęłam się z satysfakcją – no, no, co my tu mamy? Wygląda na to, że pan przystojny mnie nie docenia – pomyślałam ucieszona.
- Swoją drogą nie dziwię mu się – rzekłam na głos, przypominając sobie, że samo w sobie zamienienie się w ptaka nie było trudne. Trudne było latanie. Tylko najbardziej doświadczeni umieli latać.
Nieznajomy pewnie ze względu na mój młody wiek doszedł do wniosku, że nie dam rady wzbić się w powietrze. Grubo się mylił.
Zaczęłam zbierać energię do przemiany. Byłam trochę skołowana, bo zamienienie się w coś większego niż dużego psa zawsze kończyło się wyczerpaniem. Skupiłam się i poczułam znajome iskierki wędrujące z brzucha aż do koniuszków palców.
Już szykowałam się do rozpostarcia skrzydeł, gdy poczułam silny wstrząs i ogarnęła mnie ciemność.
*
Otworzyłam oczy krzywiąc się przy tym, z powodu słońca, które atakowało moje oczy.
Wydałam ciche stęknięcie i podparłam się na łokciach chcąc wstać z podłogi. Nade mną pojawił się złowrogi cień. Po chwili ujrzałam jego właściciela i usłyszałam lekko rozbawiony głos:
- Witaj ptaszyno, widzę, że już zapoznałaś się ze swoją nową błyskotką – zapytał szyderczo, pokazując na obrożę na mojej szyi.
Jak mogłam jej nie zauważyć – zastanawiałam się, wstając?
No, no, no, kotku wiedziałem, że chcesz mnie powitać, ale żeby aż tak – powiedział rozbawiony.
Spojrzałam po sobie i zauważyłam, że mam na sobie tylko bieliznę. Nawet się nie zaczerwieniłam byłam przyzwyczajona do takich rzeczy.
Podeszłam, więc do plecaczka i szybko naciągnęłam na siebie czarny top i legginsy.
- Czego chcesz? – zapytałam nie zważając na jego lubieżny wzrok – nie chce mi się z tobą bawić.
To dobrze – rzekł już całkiem poważnie, – zatem przejdźmy do rzeczy. Jak wiesz nasza rasa, jest bardzo stara. Mamy swoje obyczaje, wierzenia i święte przedmioty – dodał patrząc na mnie znacząco – a jednym z nich jest amulet stworzenia. Niewiele z nas o nim wie, a jeszcze mniej wie gdzie się on znajduje. A ja wiem, że ty wiesz. I chcę żebyś pomogła mi go znaleźć – dodał, ze swoim pełnym pogardy uśmieszkiem.
Spojrzałam na niego ponuro – nigdy – powiedziałam, doskonale wiedząc, co mnie spotka.
Jego twarz stężała, oczy pociemniał – tak? Sprzeciwiasz mi się? – zapytał już bez cienia wesołości – pożałujesz tego, wierz mi.
Nie odpowiedziałam. Patrzyłam na niego spode łba i czekałam, co zrobi.
On tylko westchną i poszedł do drzwi. Zlustrował pomieszczenie wzgardliwym spojrzeniem, po czym wyszedł mamrocząc coś o nieposłusznych dziewczynach, torturach i o dziwo o moim zbyt przyjemnym lokum.
Zastanawiałam się, o co mu chodziło, idąc do łazienki, aby wziąć prysznic.
Stałam tak pod lecącą wodą, próbując poukładać sobie wszystko w głowie, lecz wszystko to było zbyt pokręcone.
Gdy wyszłam, wycierając włosy, na biurku leżał już talerz, z parującym curry. Pachniało przepysznie. Zastanawiałam się przez chwilę czy nie jest to trucizna, lecz w końcu zwyciężył głód. Gdy zjadłam już curry, zdałam sobie sprawę, że nie mam w tym pokoju żadnej rozrywki.
Westchnęłam zirytowana, co ostatnio coraz częściej się zdarzało, i zaczęłam ćwiczyć jogę, aż nie zrobiło się ciemno.
Postanowiłam nie włączać światła, tylko od razu wsunęłam się do łóżka, wyczerpana. Rozmyślałam nad moim położeniem, aż nie zasnęłam snem niespokojnym i mrocznym.
Mam nadzieję że rozdział się podobał :)
Następny będzie dopiero, gdy ktoś napisze komentarz. Chciałabym wiedzieć czy ktoś to czyta.
Weszłam tutaj bo nazwisko bohaterki mówiło samo za siebie. I liczyłam trochę na Norwegów. A tutaj jakiś kryminał nam się szykuje -w 1 rozdziale myślałam, że SF, a może jedno i drugie? Ciekawa jestem tylko czy swój udział będzie tu miał Hilde czy to tylko zbieżność nazwisk :D
OdpowiedzUsuńProszę informuj mnie tam gdzie poprzednio:) Zachęcam również do odwiedzenia mojego bloga.
Pozdrawiam!;)
Ale nazwisko brzmi Hide, czyli ukrywać :) ja tu nie widzę powiązania z Norwegami. Książka będzie jak najbardziej fantasy, ale będzie też wątek miłosny. Tak w ogóle to książka będzie brutalna (przynsjmniej na początku) ponieważ od zawsze chodziło mi coś takiego po głowie :) Cieszę się że tu zajrzałaś, i postaram się zrekompensować tym samym
OdpowiedzUsuńNo ja teraz w sumie też nie. Drobne niedopatrzenie (bo przeczytałam HiLde ;) ) z mojej strony. Przeczytam rozdziały po 19 i również skomentuję :)
Usuń